Już przed pierwszą wojną światową doszło do
szeregu przejawów grupowania się, zapewne według świadomego postrzegania własnych
zbieżności formalno-estetycznych, twórczych indywidualności i osobistości. Ale
także zapewne ze zwyczajowej w artystycznych kręgach chęci przynależności i więzi
grupowej.
Zastanawia, jak można spróbować odczytać te ruchy i
ich pozycjonowanie. Potrzebne tutaj będzie rozpatrzenie cech awangardy i tego,
co różniło ją od pozostałych zjawisk artystycznych. Tą cechą generalną najczęściej
niestety jest plucie na doskonałość akademizmu. Inna przejawia się w
nonszalancji do dzieła sztuki, jako wyodrębnionego - jak to było dotychczas - umownego
obiektu.
Awangarda traktuje dzieło jak zwyczajny przedmiot, lecz
absolutyzuje wręcz jego fizyczne jakości w tym płaskość, pojmowaną często jako
antytezę perspektywy. Ma to być swego rodzaju ostateczne spełnienie się procesu
twórczego. Często dobiera do zbioru dzieł jak to czynił Duchamp przedmioty
wprost użytkowe. Lub, jak Schwitters
stosuje ich kompozycyjne wymieszanie. Czasami
zostawiając mu pewne minimalne choć nad wyraz udane prerogatywy estetyczne.
![]() |
|
Pojawił się także aksjomat płaskiego jednolitego
koloru i używania jedynie prostych znaków.
Kolor nie zawsze występuje w postaci tak przemyślanej wartości jak u Mondriana, Malewicza i Kandinsky’ego, którzy nadawali mu jeszcze godność symbolicznej reprezentacji zjawisk obiektywnych i wręcz uniwersalnych.
Kolor nie zawsze występuje w postaci tak przemyślanej wartości jak u Mondriana, Malewicza i Kandinsky’ego, którzy nadawali mu jeszcze godność symbolicznej reprezentacji zjawisk obiektywnych i wręcz uniwersalnych.
Cały czas na szczęście jako dowód na istnienie
nieusuwalnej dialektyki życia myśli i kreacji istniał nurt indywidualistycznych
propozycji manifestujących artyzm działań wizualnych, jak np. u Chagalla, Matissa,
Picassa, Rouault’a...i wielu wielu innych.