środa, 26 lutego 2014

dialektyka dziejów



Już przed pierwszą wojną światową doszło do szeregu przejawów grupowania się, zapewne według świadomego postrzegania własnych zbieżności formalno-estetycznych, twórczych indywidualności i osobistości. Ale także zapewne ze zwyczajowej w artystycznych kręgach chęci przynależności i więzi grupowej. 
Zastanawia, jak można spróbować odczytać te ruchy i ich pozycjonowanie. Potrzebne tutaj będzie rozpatrzenie cech awangardy i tego, co różniło ją od pozostałych zjawisk artystycznych. Tą cechą generalną najczęściej niestety jest plucie na doskonałość akademizmu. Inna przejawia się w nonszalancji do dzieła sztuki, jako wyodrębnionego - jak to było dotychczas - umownego obiektu. 
Awangarda traktuje dzieło jak zwyczajny przedmiot, lecz absolutyzuje wręcz jego fizyczne jakości w tym płaskość, pojmowaną często jako antytezę perspektywy. Ma to być swego rodzaju ostateczne spełnienie się procesu twórczego. Często dobiera do zbioru dzieł jak to czynił Duchamp przedmioty wprost użytkowe. Lub, jak Schwitters




Kurt Schwitters, collage, 1922, 18.2 x 14.5 cm, Sprengel Museum, Hanover, Germany
stosuje ich kompozycyjne wymieszanie. Czasami zostawiając mu pewne minimalne choć nad wyraz udane prerogatywy estetyczne. 
Pojawił się także aksjomat płaskiego jednolitego koloru i używania jedynie prostych znaków.
Kolor nie zawsze występuje w postaci tak przemyślanej wartości jak u Mondriana, Malewicza i Kandinsky’ego, którzy nadawali mu jeszcze godność symbolicznej reprezentacji zjawisk obiektywnych i wręcz uniwersalnych. 
Cały czas na szczęście jako dowód na istnienie nieusuwalnej dialektyki życia myśli i kreacji istniał nurt indywidualistycznych propozycji manifestujących artyzm działań wizualnych, jak np. u Chagalla, Matissa, Picassa, Rouault’a...i wielu wielu innych.