Giorgio de
Chirico miał doświadczenia związane z podróżowaniem i zmianą miejsca
zamieszkania (najpierw w młodości z powodu pracy ojca na kolei), widział i przeżywał zagadkową,
geometrycznie rygorystyczną (a tak sugestywnie i wymownie poetycką) i głównie
renesansową architekturę miast włoskich.
Oficjalnie
popierał faszyzm jak wszyscy wtedy we Włoszech, jak u nas komunę za komuny.
Od niego
zaczął się powoli w drugiej dekadzie XX wieku surrealizm. Sam Breton doszukał
się w jego malarstwie w 1922 „objawienia symboli, jakie przewodzą naszemu życiu
wewnętrznemu”[1].
Pięknie powiedziane i słusznie. Jednak to wcale nie jest takie proste, bo wciąż
należy wszystko na nowo poznawać i odkrywać. A to się nigdy nie kończy, podobnie jak nuda. To zdanie ma głębię.
![]() |
Giorgio de Chirico, Hector and Andromache. 1917. Oil on canvas. Galleria Nazionale d'Arte Moderna, Rome, Italy |
Jednak papież
surrealizmu wyklął genialnego malarza, kiedy ten namalował obraz pod
nieskromnym, aczkolwiek nieco śmiesznie nadętym, tytułem Legiony rzymskie spoglądające na podbite
kraje. Uznane to zostało
za wykroczenie przeciw wolności[2]. Breton
należał od 1927 roku do partii komunistycznej.
[1] Porębski
Mieczysław, Granica współczesności
1909-1925, Wydawnictwa Artystyczne i Filmowe, Warszawa 1969, s. 326.
[2]
Janicka Krystyna, Światopogląd
surrealizmu. Jego założenia i
konsekwencje dla teorii twórczości i teorii sztuki, Wydawnictwa Artystyczne
i Filmowe, Warszawa 1985, s. 66. Szkoda, że autorka nie podała roku namalowania
tegoż dzieła.